
Jak zaczęła się moja pasja do zegarków?
Niektóre pasje pojawiają się nagle, jako efekt jednego wyjątkowego momentu. Moja historia z zegarkami wyglądała inaczej – rozwijała się powoli, niemal niezauważalnie. Zaczęło się od mody i dbałości o styl, a potem przeszło w fascynację, która trwa do dziś. Jak zatem zaczęła się moja pasja do zegarków? Przeczytaj!
Pierwszy zegarek
Wiele osób - wiedząc, że interesuje się zegarkami - zadaje mi pytania: jak zaczęła się Twoja pasja do zegarków? Czemu akurat zegarki? Przyznaję, nie jest to może tak popularne hobby jak sport czy motoryzacja. Ale teraz, dzięki niej, wiem sporo o... sporcie czy motoryzacji. Ale o tym za chwilę. Zacznijmy od początku.
Szczerze mówiąc, nie było jednego, przełomowego momentu, w którym nagle odkryłem w sobie pasję do zegarków. To zainteresowanie dojrzewało we mnie stopniowo. Od zawsze interesowałem się modą i przykładałem dużą wagę do stylu, więc pewnego dnia naturalnie pojawiła się myśl – czas na "poważny" zegarek. Wiedziałem, że powinien pasować do mojego stylu smart casual, więc musiał to być raczej minimalistyczny model, tzw. dress watch (wówczas nie znałem jeszcze tego pojęcia). Chciałem też, żeby był to szwajcarski zegarek.
Ale pojawiły się pytania: jaki konkretnie model wybrać? Jaka marka będzie odpowiednia? Który mechanizm sprawdzi się najlepiej? A co z innymi aspektami, jak rodzaj szkła czy komplikacje?
Chcąc podjąć świadomą decyzję, zacząłem zgłębiać temat. Przeglądałem branżowe portale, czytałem fora i oglądałem filmy, próbując znaleźć zegarek, który będzie dla mnie idealny. Ostatecznie wybór padł na Tissot Le Locle – klasyczny model, który świetnie wpisywał się w moje oczekiwania.

Dokładnie zgłębiłem wówczas różnice pomiędzy mechanizmem kwarcowym a mechanicznym. Dodatkowo, mój Tissot ma częściowo transparentny dekiel, przez który widać, jak mechanizm pracuje, jak obraca się jego wahnik (ang. rotor). Dowiedziałem się też, co to jest zapięcie motylkowe w zegarkach. Natomiast, nie wiedziałem wtedy, że ma giloszowaną tarczę. Był to wtedy dla mnie po prostu "fajny wzorek" 😅

Byłem zadowolony z zakupu, ale - jak się okazało - to nie oznaczało końca mojego zainteresowania zegarkami. Wręcz przeciwnie – od tego momentu moja fascynacja tylko rosła. Chciałem więcej. Więcej wiedzy, więcej historii i… kolejny zegarek.
Tym razem wybór padł na sportowy model: Seiko Prospex Turtle Automatic Diver's 200M SRP775. Opisywałem go szczegółowo na Zegarki i Pasja, jeszcze jako czytelnik, a nie członek Redakcji.


I tak, powolutku, zostałem osobą, którą w zegarkowym żargonie określa się mianem #watchgeek lub #watchnerd 😃 Dołączyłem do grup na Facebooku i poznałem ciekawe osoby, z którymi mogę dzielić pasję do zegarków.
Poznawanie (nie tylko zegarkowego) świata
W międzyczasie, odkąd zacząłem interesować się zegarkami zauważyłem, że każdy z nich opowiada jakąś historię. I że dzięki nim poznaję świat. Od szczegółów misji Apollo, przez wyścigi samochodowe, po architekturę i design. Każdy pasjonat zegarków będzie potrafił wymienić firmy i modele, które mi w tym pomogły.
Lubię też wszelkiego rodzaju ciekawostki, związane z zegarkami. Historie ich powstania, dążenie do przełamywania granic, niezwykłe wydarzenia. Psychologiczne i marketingowe aspekty, jak np. to, dlaczego w reklamach zegarków zazwyczaj ustawiona jest godzina 10:10. Albo dlaczego w wielu zegarkach indeks IV prezentowany jest jako IIII. Dokładnie tak, jak w moim Tissocie.

Pasjonuje mnie, jak niektóre modele stały się kultowe. Jak zagościły w popkulturze. I jak wokół nich stworzyła się społeczność na całym świecie. Fascynuje mnie, jak te małe przedmioty potrafią być dziełami sztuki i mikromechaniki. Ile czasu i pracy trzeba poświęcić, żeby powstał dany zegarek. Jak bardzo kreatywnym trzeba być.
Zegarki nie wskazują tylko czasu. One opowiadają historie.
Jak zostałem redaktorem?
Zegarki jednak same tych historii nie opowiedzą. Do tego potrzebna jest kreatywna osoba z pasją i lekkim piórem. Pomyślałem wówczas:
Pasja? Jest!
Kreatywność? Jest!
Lekkie pióro? Też jest!
To się musi udać!
Pozostaje jeszcze zgłębić tajniki SEO i marketingu, doszkolić się z warsztatu, fotografii, cały czas ćwiczyć kreatywność. Nad tymi aspektami spędziłem (i spędzam nadal) długie godziny. Ale warto, bo jest to dla mnie równie pasjonujące, co same zegarki. Lubię też dzielić się wiedzą i - jak sądzę - potrafię to robić w przystępny, ciekawy sposób.
I tak oto zostałem redaktorem, specjalizującym się w tematyce zegarków. Udało się! 😃

Zostaw komentarz